• Gocław, ul. Kościelna 2
  • kontakt@parafiagoclaw.pl

Od początku…

Gocław był zaściankiem chłopskim utworzonym z dóbr królewskich, na których osadzono wolnych chłopów. Włościanie z takich dóbr nigdy nie znali pańszczyzny. Mimo, iż w pobliżu był dwór i majątek, żaden z nich nie był zmuszany do pracy „na pańskim”. Cierpiąc biedę, szli pracować dzień cały za „ćwiartkę kartofli”, lecz do pracy nie zmuszał ich „pan” batem, rozkazem czy kijem.

Na tej królewszczyźnie prawdopodobnie osadzono kilka zasłużonych rodzin, stąd powtarzające się nazwiska: Piętków, Jałochów, Szostaków i Zawadków. Nie ma nazwisk z końcówką „-ski” lub „-cki”, co sugerowałoby szlacheckie pochodzenie.

W latach międzywojennych, wskutek braku opieki duszpasterskiej, ponad połowa mieszkańców przeszła na mariawityzm, który wyrósł z pobożności ludowej.

Katolicy i mariawici często modlili się razem. Do kościoła parafialnego w Osiecku było daleko i nie wiodła tam żadna przyzwoita droga. Pokarmy do poświęcenia na Wielkanoc, katolicy ładowali zatem na furmanki i wieźli do Osiecka. Na Rezurekcję wierzący obu wyznań brali wiejską chorągiew i śpiewając: „Wesoły nam dzień dziś nastał”, chodzili dookoła krzyża, który stał na miejscu późniejszego kościoła drewnianego.

W roku 1910 na prośbę mieszkańców Gocławia Biskup Franciszek Jaczewski wyraził zgodę na pobudowanie na miejscu krzyża kapliczki. W połowie lat 30. XX-wieku doszło do poważnego konfliktu wśród społeczności mariawitów. Mariawiccy kapłani pobili się, a siostry zakonne żyły w niezgodzie. Stąd rozpoczęły się odejścia od mariawitów i prośba o kapłana u Biskupa Siedleckiego.

Na miejscu kapliczki w 1937 roku mieszkańcy Gocławia postawili drewniany kościół. Historia wydaje się nieprawdopodobna, ale po zbudowaniu kościoła mieszkańcy ponownie udali się z prośbą o „danie do Gocławia księdza”. Biskup powiedział (relacja świadka): „Jak mogę dać kapłana, skoro nie macie kościoła?”. Okazuje się, że Kuria Diecezjalna (jak wynika z relacji jednej z osób, która była w składzie delegacji mieszkańców) nie wiedziała o tym, że w przeciągu roku powstał na terenie diecezji nowy kościół.

Fot. Parafianie z księdzem Henrykiem Domalewskim, w tle drewniany kościół zbudowany w 1937 roku.

Do budowy kościoła zaangażowano cieślę z Falenicy (żył jeszcze w latach 80.), który prowadził prace budowlane. Przy budowie kościoła pracowali miejscowi cieśle m.in.: Jan Jałocha, Bronisław Jałocha, Józef Ryfka i Józef Piętka. Drzewo na kościół przywieźli mieszkańcy Gocławia i trzech okolicznych wiosek. Jego obróbkę dokonano na miejscu. Materiał nie był ani dobierany, ani segregowany, stąd po 50 latach drewno spróchniało. Była to konstrukcja zwana ryglówką, czyli słupowo-szponowa, obita na zewnątrz deseczkami ułożonymi w charakterystyczną jodełkę.

Przy budowie Kościoła popełniono błąd ciesielski. Zastosowano układ konstrukcyjny przypominający kształtem beczkę, zamiast połączyć ściany belkami. Stąd też ściany były rozpierane, a dwie śruby rzymskie na niewiele się zdały. Gdy kościół postawiono, delegacja pojechała do biskupa i oświadczyła (ku zaskoczeniu Biskupa Przeździeckiego), że świątynia jest gotowa.

Biskup, po porozumieniu z proboszczem z Osiecka, powiedział: „Jak dam wam księdza, skoro nie ma gdzie mieszkać?”. Delegacja powróciła „z niczym”, ale postanowiono postawić plebanię. W ciągu roku postawiono budynek, a pierwszy proboszcz ksiądz Henryk Domalewski „urządzał” jej wnętrze.

Po licznych przebudowach i ulepszaniu plebania zbudowana z dobrych bali funkcjonuje do dziś. Jest ona obmurowana białą cegłą cementową i pokryta tynkiem. Majstrzy kładący mur byli dobrymi fachowcami, ponieważ pomiędzy ścianą drewnianą a cegłą zostawili dylatację (8-10 centymetrów) oraz wloty powietrza przy fundamentach, które trzeba na zimę zakrywać, a na wiosnę odkrywać.

Z nastaniem lat 80. …

Po śmierci księdza Tadeusza Kaszyńskiego, wieloletniego administratora filii duszpasterskiej w Gocławiu, nominację na tę placówkę otrzymał ksiądz Czesław Ciołek. Była to jego pierwsza, samodzielna praca duszpasterska. Ksiądz przyszedł bowiem z parafii w Miastkowie Kościelnym, w której pracował jako wikariusz. Placówkę w Gocławiu objął 28 sierpnia 1981 roku.

Fot. Zdjęcie przedstawia budynki gospodarcze przy plebanii w Gocławiu. Taki stan zabudowy zastał nowy administrator parafii – ks. Czesław Ciołek w roku 1981.

Jako młody, mający 40 lat kapłan, chciał doprowadzić do ładu, zaniedbaną pod względem materialnym placówkę duszpasterską. Na miejscu zastał starą, zawaloną stodołę bez dachu, budynek dawnej sali katechetycznej, posesję ogrodzoną drutem kolczastym, plebanię z dziurawym dachem w której nie było bieżącej wody, kanalizacji ani żadnego ogrzewania, bo piec kaflowy nie nadawał się do palenia.

Fot. Wnętrze drewnianego kościoła w Gocławiu. Fotografię wykonał Stanisław Piłka z Gocławia – wieloletni organista kościoła w Gocławiu.

Jedną z pierwszych czynności podjętych przez nowego administratora, był zakup przewodów elektrycznych i całego osprzętu instalacyjnego, aby zmienić instalację elektryczną, która była wykonana w aluminium, co groziło pożarem i spaleniem kościoła. Pewnego dnia po Mszy Świętej, po dokonaniu zakupów, gdy już elektryk Stanisław Szostak z Gocławia miał rozpocząć pracę, koło zakrystii stanął Jan Piętka (sąsiad Kościoła) z dużą „łapką” do wyciągania gwoździ. Do wychodzącego kapłana powiedział: „Chcę coś pokazać Księdzu”. Podszedł do ściany apsydy kościoła, oderwał kilka deseczek i paznokciem zaczął dłubać w spróchniałym, pionowym słupie kościoła. Księże, powiedział: „nie wyrzucać pieniędzy w błoto”, bo ten kościół nie nadaje się do remontu. Jest on zrobiony ze słabego drewna, konstrukcja spróchniała i trzeba budować nowy kościół. Istotnie, po oderwaniu zewnętrznych deseczek w kilku innych miejscach kościoła, stwierdzono, że świątynia nie nadaje się do remontu.

Administrator złożył podanie do Urzędu Wyznań w Siedlcach o pozwolenie na budowę kościoła. Po pewnym czasie wezwano księdza do Siedlec, gdzie Wydział Wyznań w osobie dyrektora Piątkowskiego oświadczył, że nie wyrażono zgody na budowę nowego kościoła, lecz tylko na remont dotychczas istniejącej świątyni drewnianej.

Fot. Wizualizacja projektu kościoła. Projekt kościoła wykonał architekt mgr inż. Edward Janocha

Załamany ksiądz, idąc ulicą, spotkał jednak znajomego człowieka, który powiedział mu, że „ma układy” i dopomoże w otrzymaniu pozwolenia na budowę świątyni. Ksiądz nie bardzo wierzył w te słowa, lecz po pół roku dostał wezwanie do Wydziału Wyznań. Na miejscu oświadczono mu, że wyrażono zgodę na budowę kościoła, ale trzeba będzie przedstawić projekt z pełną dokumentacją architektoniczną i konstrukcyjną.

Fot. Wizualizacja projektu kościoła. Projekt kościoła wykonał architekt mgr inż. Edward Janocha

Projekt wstępny w trzech wersjach przedstawił architekt mgr inż. Edward Janocha z Warszawy, ojciec księdza Michała Janochy (obecnie doktora na Wydziale Historii Sztuki Uniwersytetu Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie).

Z Radą Parafialną wybrano projekt obecnie istniejącej świątyni, który w wersji wykonawczej dostarczono do Wydziału Wyznań.

Nie uzyskał on akceptacji, lecz polecono projekt pana Chodorskiego z Mińska Mazowieckiego. Kościół zbudowany według tego projektu, wzniesiono w  parafii w Borowiu k/Garwolina.

Ksiądz Czesław Ciołek nie chciał przyjąć proponowanego projektu. Po raz kolejny wstawiennictwo anonimowego człowieka z Siedlec sprawiło, że projekt architekta Edwarda Janochy „przeszedł”.

Początek budowy…

W pierwszych dniach października, wieczorem 1984 roku ksiądz Franciszek Geniusz, proboszcz z Trąbek, budowniczy kościoła w Pilawie, przewodniczył Mszy Świętej, w czasie której poświęcił plac pod budowę kościoła w Gocławiu. W tym wydarzeniu bardzo licznie uczestniczyli wierni z Gocławia i okolic. Ks. Geniusz wypowiedział wtedy znamienne słowa: „Zbudujecie kościół, nie martwcie się; pod jednym warunkiem: że nikt nie będzie mówił, że ksiądz to złodziej, który chce na budowie Kościoła zrobić karierę i zebrać majątek”. Te słowa głęboko zapadły w pamięci księdza Czesława i parafian, o czy świadczą relacje różnych osób.

Fot. Plac budowy kościoła na etapie zalewania fundamentów.

Tej jesieni (pracę rozpoczęto dokładnie 5 października 1984 roku) wykopano i zalano fundamenty pod świątynię. Wszystkie roboty były prowadzone ręcznie. Część zbrojeń wykonali majstrzy z Pilawy. Jednak cena dniówki za te zbrojenia okazała się ogromna. Wtedy Bronisław Wojciechowski i Stanisław Szostak, obaj z Gocławia, powiedzieli, że mając tak dokładne rysunki konstruktora mgr. inż. Stanisława Strojewskiego, mogą sami wszystko zrobić „gratis”. Jeszcze tej samej jesieni wykonano fundamenty do tzw. punktu „0” pod kierunkiem Bronisława Wojciechowskiego.

 

W następnym roku, od wiosny, rozpoczęła się budowa ścian i zalewanie segmentami wieży. Wtedy to dyrektor Piątkowski zażądał „obliczeń statycznych” i makiety kościoła. Wiemy, że to nie było potrzebne, bo konstruktor Stanisław Strojewski z Warszawy, który miał pracownię na ul. Grójeckej, doraźnie na poszczególnych etapach budowy podejmował niezbędne decyzje i wykonywał obliczenia konstrukcyjne.

Od tej pory, wszystkie prace wykonywali parafianie za darmo, aż do końca budowy. Okazało się, że w parafii jest 30 murarzy o różnych stopniach zaawansowania. Głównymi majstrami murarskimi byli: Bolesław Żołądek, Stanisław Szostak, Henryk Jałocha z Gocławia, Aleksander Piętka i Stanisław Zduńczyk z Żelaznej, . Wszyscy murarze przychodzili „na dniówki” do budowy. Niektórzy z nich przepracowali nawet dwanaście „roboczo-dniówek” w roku lub więcej, nie biorąc zapłaty. O kolejki do pracy i zbiórkę pieniędzy troszczył się Jan Piętka (sąsiad kościoła), który cieszył się wielkim autorytetem w parafii.

Administrator parafii zdał sobie sprawę, że wyłącznie siłami parafian trudno będzie prowadzić budowę. Chcąc pozyskać fundusze uruchomił zakład tworzyw sztucznych o specjalizacji „zabawkarstwo”. Mając doradcę, którym był brat księdza, Władysław Ciołek z Mińska Mazowieckiego, w krótkim czasie uruchomił produkcję klocków dla dzieci: literkowych, cyferkowych i przedstawiających zwierzątka. Przez 2 lata zakład pracował na trzy zmiany. Tylko w soboty Stanisław Szostak przeprowadzał przegląd i konserwację maszyn. Były to wtryskarka (półautomat) i dwie wytłaczarki. W zakładzie pracowało kilka osób z parafii m.in. Stanisław Szostak, Wincenty Witold Zawadka, Bożena Piłka, Krystyna Reda, Hanna Jałocha (wszyscy z Gocławia), a także Hanna Kędzierska z Żelaznej. Mając takie zaplecze finansowe budowa kościoła postępowała szybko.

Fot. Wmurowania kamienia węgielnego pod budowę kościoła dokonał J.E. Ks. Biskup Jan Mazur – Ordynariusz Siedlecki

W dniu 7 lipca 1985 roku poświęcono i wmurowano Kamień węgielny pod budowę kościoła. Były to kawałki skał z Ziemi Świętej: z Golgoty w Jerozolimie, z Ogrodu Oliwnego, z Betanii, z Góry Tabor i znad Jeziora Genezaret. Kamienie przywiózł ks. Henryk Drozd – proboszcz parafii Radzików (obecnie proboszcz parafii Świętego Józefa w Siedlcach). Kamień węgielny został wmurowany w sposób uroczysty przez J. E. Księdza Biskupa Jana Mazura – Ordynariusza Diecezji Siedleckiej (Podlaskiej) przy udziale licznego duchowieństwa, architekta mgr. inż. Edwarda Janochy, konstruktora mgr. inż. Stanisława Strojewskiego, inspektora nadzoru budowlanego mgr. inż. Stefana Paśnickiego z Garwolina oraz licznie zebranej ludności z parafii Gocław i z innych miejscowości.

Kamień węgielny był wmurowany, gdy już stały ściany Kościoła wraz z wieńcem.

Dalsza budowa postępowała szybko, ponieważ środki materialne ze zbiórek parafialnych i dochody z warsztatu parafialnego zapewniały ciągłość finansową.

Konstrukcję nośną dachu wykonał MOSTOSTAL w Siedlcach w postaci krokwi stalowych tzw. ażurów. Krokwie powstały z przecięcia dwu-teowników o wym. 180 mm i w ten sposób powstały elementy z otworami w środku o wymiarze 360 mm. Gotowe elementy, śruby montażowe i płatwie zostały wykonane przez siedlecki MOSTOSTAL i tam pokryte farbą miniową.

Fot. We Mszy Świętej podczas której dokonano wmurowania kamienia węgielnego uczestniczyło wielu parafian i gości.

Dyrektor MOSTOSTAL-u, inż. Jonek z niemal trzydziesto-procentowym upustem sprzedał stal na konstrukcję dachu. Ażury nośne wykonano wcześniej na zamówienie hotelu w Moskwie, lecz Rosjanie zerwali umowę a na stalowe elementy nie było zbytu.

Fot. Montaż stalowej konstrukcji nośnej dachu.

Blachę na pokrycie kościoła T-54, czyli tzw. trapezówkę zakupiono na Śląsku, dzięki znajomościom Piotra Wróbla z Puław. Kościół miał być pokryty płytami PW-8, lecz ich cena przekraczała możliwości finansowe parafii. Aby dach był jednak „ocieplony”, za radą Władysława Ciołka, brata proboszcza, sprowadzono z Monachium w Niemczech poliuretan w postaci sproszkowanej i nałożono go na blachę. Grubość warstwy poliuretanu wynosi 100 mm. Wartość cieplna odpowiada 400 mm ściany z muru ceglanego. Śruby mocujące, nakrętki i wszystko, co dotyczy osprzętu montażowego wykonał Zakład Maszyn Precyzyjnych w Garwolinie. Montaż całego dachu wykonali spawacze i montażyści z parafii, m.in.: Marian Jankowski, Kazimierz Zawadka i Jan Grzegrzółka – wszyscy trzej z Gocławia.

Gdy kościół został pokryty, nastąpił montaż drzwi i okien oraz przygotowanie podkładu pod posadzkę kościoła.

Fot. Kontynuacja nowego po starym… Zdjęcie przedstawia stary kościół oraz wznoszoną nową świątynię.

Drzwi i umeblowanie zakrystii wykonano z drzewa jesionowego przywiezionego przez parafian. Były to drzewa „sporne”, rosnące na miedzy, pomiędzy sąsiadami. Parafianie przywieźli je za darmo. Przetarcie tych drzew na bale i deski wykonał tartak w Żelechowie. Transport drzewa w obie strony wykonali parafianie za darmo.

Okna wykonano z drzewa modrzewiowego zakupionego na Mazurach i przywiezionego przez księdza parafialnym „Żukiem” w dwóch transportach. Drzwi i okna oraz umeblowanie zakrystii wykonali: Wincenty Witold Zawadka i Jan Piętka z Gocławia. Oszklenie okien i drzwi, a także świetlików na frontonie kościoła i nad prezbiterium wykonali: Stanisław Kot z Gocławia i Marian Stojak z Kalonki.

Cegłę w liczbie 11 tys. sztuk dostarczyli producenci z Marek.

Wapno na budowę zakupiono w postaci skały w Trzuskawicy, tylko dzięki dyrektorowi handlowemu, który był ministrantem we Włodarzy. Zakupiono 2 wagony 12 osiowe wapna. Jeden wagon rozkupili parafianie, a drugi „zalasowano” w dole koło plebanii. Skały wapienne zostały przywiezione na stację kolejową w Pilawie. Stamtąd parafianie na bryczkach i przyczepach przywieźli je do Gocławia. Lasowanie trwało w sumie kilka dni. Pracę tę wykonywali parafianie niemalże bez przerwy.

Woda. Przy budowie, konstrukcjach betonowych fundamentów, betonowej wieży, lasowaniu wapna potrzebna jest ogromna ilość wody. Zakupiono zatem starą motopompę strażacką, już zezłomowaną i stare, dziurawe węże strażackie. Węże sklejono, a do motopompy zakupiono i zamontowano silnik od „Syrenki”. Motopompę ze specjalną ssawką ustawiono przy miejscowym strumieniu i w razie potrzeby uruchamiano. Woda wężami pompowana była na budowę. Specjalna końcówka strażacka zapewniała dobre polewanie szalunków i betonu.

Posadzka Na długości kościoła jest duży, ponad metrowy spadek. Aby wyrównać poziom podłogi we wnętrzu, trzeba było nawieźć dużą ilość piasku i dodatkowo utwardzić nawiezioną ziemię. Parafianie przywieźli piasek, który był utwardzany przez polewanie go dużą ilością wody. (Nie było wtedy specjalnych maszyn ubijających – zagęszczarek). Przez wiele miesięcy lano wodę utwardzając piasek. Następnie powierzchnię zalano tzw. chudym betonem, zostawiając miejsce na przyszłe ocieplenie, izolację i posadzką.

Na posadzkę potrzeba było dużej ilości płyt paździerzowych, papy i lepiku. Ten ostatni przywieźli wieczorem nieznani ludzie z ogromną beczką i pompą. Bardzo szybko wieczorem mężczyźni z parafii wykopali dół wielkości czterech metrów sześciennych, w którym złożono lepik i zasypano.

Przed ułożeniem posadzki położono dwie warstwy płyt pokrytych papą i zalano je lepikiem.

Marmur Okazją do ułożenia marmuru było przysłanie do Spółdzielni Rzemieślniczej w Mińsku Mazowieckim dwóch wagonów płyt marmurowych z Kuby. Była to forma zapłaty za materiały budowlane dostarczane przez Spółdzielnię Rzemieślniczą. Parafialny warsztat zabawkarski z Gocławia był członkiem Spółdzielni w Mińsku Mazowieckim. Przelewając pieniądze z konta warsztatu zakupiono płyty marmurowe na cały kościół, po czy szukano specjalistów którzy ułożyliby posadzkę. Dwaj „majstrzy” zaczęli budować schody przed prezbiterium. Okazało się jednak, że zastosowana technika układania marmuru była niefachowa. Wkrótce zatrudniono emerytowanych posadzkarzy z Anina pod Warszawą, którzy ułożyli płyty marmurowe w prawej nawie kościoła. Parafialni majstrzy podpatrując pracę wynajętych posadzkarzy, nauczyli się stosowanej przez nich techniki i ułożyli płyty na pozostałej części świątyni.

Sufit podwieszany Obudowę sufitu wykonano z desek świerka syberyjskiego. Deski zakupiono w składzie w Siedlcach. Wyrobienie drewna, polegające na wyheblowaniu desek i zrobiniu „fedrów” wykonano maszyną ustawioną we wnętrzu kościoła. Pracami kierowali: Stanisław Reda oraz Jan Piętka z Gocławia. Obróbkę drewna wykonywano przez 2 tygodnie. Przybijanie desek, wykonanie stelaży w nawie głównej i nawach bocznych wykonywali parafianie samodzielnie. Najbardziej skomplikowane prace w prezbiterium wykonali: Jerzy Piętka i Marek Piętka z Gocławia.

Instalację elektryczną wykonali: Stanisław Szostak i Marian Kierzkowski (obaj z Gocławia), nie biorąc żadnej zapłaty.

W 1988 roku na Boże Narodzenie na rozpoczęcie Pasterki w uroczystej procesji do nowej świątyni z drewnianego kościółka przeniesiono Najświętszy Sakrament. Ogromne było zaskoczenie parafian, którzy zgromadzili się w starym kościółku i zobaczyli, że nie ma w nim ani choinek, ani tradycyjnej szopki. Wówczas ksiądz ogłosił przejście do nowego kościoła.

Wiosną 1989 roku rozebrano stary, drewniany kościół, który służył mieszkańcom za miejsce modlitwy i spotkania z Bogiem przez ponad pół wieku. Wiele z elementów wyposażenia drewnianej świątyni zostało przeniesionych do nowego kościoła. Warto tu wspomnieć chociażby obraz przedstawiający Świętego Izydora – patrona rolników w czasie modlitwy na polu, znajdujący się obecnie w nawie bocznej kościoła, krzyż procesyjny, świeczniki i inne paramenty liturgiczne.

25 czerwca 1989 roku J. E. Ksiądz Biskup Jan Mazur przybył do Gocławia, aby dokonać poświęcenia Kościoła. W tym czasie nie było jeszcze w świątyni, ani stałego ołtarza, ani tabernakulum. Ksiądz sprawował Eucharystię na ołtarzu przeniesionym ze starego, drewnianego kościoła. W tym czasie na ścianie prezbiterium nie wisiała jeszcze figura Ukrzyżowanego Chrystusa.

Konsekracja kościoła Ogromnie ważnym dniem w historii Gocławia był dzień konsekracji kościoła, polegającej na dokonaniu przez Biskupa obrzędów namaszczenia ścian kościoła i ołtarza olejem Krzyżma Świętego. Biskup dokonuje również obrzędu okadzenia świątyni, ołtarza i wiernych. Przez te widzialne znaki ukazuje, że kościół jest od tego momentu Domem Bożym, w którym odtąd sprawowana będzie Msza Święta.

Konsekracji Kościoła, ołtarza oraz dzwonu „Maryja” dokonał dnia 3 maja 1993 roku J. E. ksiądz Biskup Jan Mazur. Przygotowanie do konsekracji w postaci tygodniowych rekolekcji oraz wszystkie ceremonie liturgiczne przygotował i poprowadził ksiądz Zbigniew Zaleski, ceremoniarz diecezjalny z Siedlec.